Dziś będzie wpis czysto prywatny. Rok akademicki już dawno się rozpoczął. Razem z Olusiem byliśmy już na uczelni dwa razy. Taki wyjazd to dla nas swego rodzaju wyprawa, bo od uczelni w Olsztynie dzieli nas dystans 130 km. Do takiego wyjazdu trzeba się przygotować i być gotowym na rożne sytuacje, które mogą się wydarzyć. Na szczęście mamy już w tym wprawę.
Jest to okazja do zrobienia zakupów dla Olusia w galeriach czy też w hurtowni. Ostatnio kupiliśmy Olusiowi jego pierwsze buty. W najbliższym czasie czeka nas zakup śpiworka i butów typowo zimowych. W przypadku jutrzejszego wyjazdu będzie inaczej, z czym wiąże się mój niepokój.
Przed nami dzień próby. Ważnej próby. Trudny dla każdego z nas, dla mnie, dla mojego męża i szczególnie dla Olusia. Po raz pierwszy pojadę sama na uczelnię, zostawiając Olusia pod opieką taty i jego rodziców chrzestnych. Zdarzało się, że wyszłam z domu np. do lekarza na maksymalnie dwie godziny. Nigdy nie zostawiłam Olusia pod opieką innych osób na dłużej ze względu na to, że karmię piersią a Oli od urodzenia nie chciał pić z butelki a o smoczku to już w ogóle nie było mowy, ale o tym pisałam Wam już tutaj.
Tym razem nie mamy innego wyjścia. Mam trzy laboratoria sądowe pod rząd i misze na nich być. Oli zostanie więc beze mnie w doku na około 10 godzin. Na szczęście Oli je już w ciągu dnia stałe pokarmy, pije z niekapka, piersią jest karmiony sporadycznie. Z jedzeniem nie powinno być problemu. Ukołysać do snu można go na rękach, na leżąco – głaszcząc. Zdarza się też, że zasypia sam, nawet w trakcie jedzenia drugiego śniadanie, kiedy jest bardzo śpiący.
Gorzej może być ze względy na sam brak obecności mamy, bo ze mną spędza większość dnia. Jednak jestem pełna nadziei, że nie będzie aż tak źle jak się tego obawiam. Do opieki nad Olusiem będzie cała gromadka osób, więc atrakcji mu nie zabraknie. Niewątpliwie jest to wielkie wyzwanie dla wszystkich, jednak może dzięki temu Oli się przełamie i będzie chętnie spędzał czas z innymi osobami niż ja. Dzięki temu miałabym cho trochę czasu na naukę, bo czas godni, a egzaminy w lesie, nie mówiąc już o pisaniu pracy magisterskiej.
Mini sesja, Oli dobrał się do koszyka na pieczywo. 😉
Jak to wyglądało u Was? Jak przeżyliście pierwsze wyjście mamy na dłużej? Jak odczuło to Wasze dziecko?