Przyjęcie z okazji pierwszych urodzin Olusia już za nami. Była z nami rodzina i najbliżsi znajomi. Co prawda była to zdecydowanie inna uroczystość niż standardowe dorosłe urodziny, jednak miała w sobie to coś. Oczywiście Oluś był w centrum zainteresowania. Witał się ze wszystkim, przytulał i chętnie wskakiwał na ręce lub kolana gości.
Wszystko udało się tak jak zaplanowaliśmy. Już dzień wcześniej powiesiliśmy girlandę na oknie. Kolorowe serwetki i drobne ozdoby na stół były już gotowe kilka dni wcześniej. Ciasta zrobiłam w piątek, cappuccino, panią Walewską i tort śmietankowo-czekoladowy.
Nasz synek był w swoim żywiole, bardzo lubi towarzystwo. Nie wystraszył się nawet kiedy wszyscy zaczęli śpiewać sto lat. Początkowo, przy otwieraniu prezentów, nie wiedział co ma robić. Jednak już przy drugim czy trzecim prezencie rozdzierał papier jakby robił to nie pierwszy raz.