Każda mama zadaje sobie nie raz pytanie typu: Kiedy dziecko zacznie mówić? albo Jak nauczyć dziecko mówić? Tak to już jest z nami mamami, że często zamiast cieszyć się urokami jakie niosą ze sobą kolejne etapy rozwoju mowy dziecka, chcemy więcej i więcej i z niecierpliwością oczekujemy kolejnych przełomowych momentów. A tu psikus! Dziecko powie tylko to co chce i kiedy tylko chce, a nasze domaganie się nowych słów wyrządzi więcej szkody niż pożytku.
Karty montessori
Reakcja Olusia na zestawy kart obrazkowych od Kapitana Nauki potwierdziła tylko opinię mam z grupy dotyczącej metody Montessori, która działa na Facebooku. Dziewczyny zachwalały różne serie tego wydawnictwa nie tylko ze względu na aspekt merytoryczny ale również jakość wykonania i trwałość kart.
1. Kolory
Jak już zapewne zauważyliście na zdjęciach, jest to ulubiony zestaw Olusia. Sięgamy po niego prawie codziennie i o dziwo nie nudzi on się mojemu synkowi. To swojego rodzaju fenomen, bo większość zabawek po jakimś czasie po prostu odchodzi na drugi plan i zaczynają zbierać kurz. W zestawie znajdziemy 17 dwustronnych kart. Po jednej stronie znajdują się ilustracje znanych dziecku zwierząt, warzyw czy też przedmiotów takich jak: kot, kubek, zielony groszek, niedźwiedź polarny, motyl, but. Po drugiej stronie każdej z kart znajduje się w centralnym miejscu słowo określające kolor ściśle związany z ilustracją po drugiej stronie. Dodatkowo tło tej strony karty jest właśnie tego koloru.
Początkowo dałam Olusiowi wolną rękę co do sposobu zabawy tymi kartami. Oluś wysypywał je i wkładał do pudełka, obracał w rączkach i oglądał z każdej strony, pokazywał te, które najbardziej mu się podobały i aż piszczał z radości. Powoli kiedy pokazywał daną ilustrację głośno i wyraźnie wypowiadałam dane słowo w jego podstawowej, niezdrobniałej formie, na przykład: kot, kask, kubek, pomidor itp. Kolejnym stopniem trudności było pytanie Olusia: Gdzie jest fotel? Albo: Synku, pokaż gdzie jest fotel. Oluś bardzo chętnie podejmował taką zabawę i widać było, że sprawia mu to bardzo dużo radości. Obecnie jesteśmy na etapie uczenia się kolorów za pomocą tych kart. Mówię wtedy: To jest kaczka. Kaczka ma kolor żółty. Powtarzam słowo żółty po obróceniu karty pokazując tym samym Olusiowi zapis literowy słowa określającego dany kolor i tym samym stronę karty w tym kolorze.
2. Dźwięki
Z tego zestawu również obecnie korzystamy. Księgę dźwięków już dawno odłożyliśmy, bo Oluś z niej wyrósł, za to jej miejsce idealnie zastąpiły te karty. Po jednej stronie znajdziemy zwierzę, pojazdy i przedmioty, które wydają charakterystyczne dźwięki. Po drugiej zapis literowych tych dźwięków.
Bawimy się nimi w prosty i oczywisty sposób ja lub Oluś wybieramy kartę, nazywam to co znajduje się na ilustracji mówiąc na przykład: To jest wiertarka. Później wprowadzam jej dźwięk mówiąc: Wiertarka robi wrrrrr. Śmiechu jest przy tym co nie miara a jak już wszystkich ogarnie głupawka to wręcz trudno jest przestać się śmiać. Oli nie mówi, więc nie powtarza, ale kiedy zapytam go: Gdzie jest wiertarka? albo Co robi wrrrr? to od razu pokazuje i to bezbłędnie. Także rozumie i zna te słowo i dźwięk, a na mówienie przyjdzie jeszcze czas.
3. Emocje
Sięgamy do nich sporadycznie. Dlaczego? Oluś podchodzi jeszcze do wszystkiego bardzo emocjonalnie. Nie rozumie, że miny, które robimy bawiąc się tymi kartami to tylko zabawa. Wszystko jest dobrze kiedy trafiamy na karty pozytywne pokazujące radość, euforię czy zachwyt, gorzej jak natrafiamy i pokazujemy smutek czy złość. Oluś nie pozwala ich omijać i odkładać, bo chce bawić się każdą kartą. Niestety trafienie na te karty kończy się łzami w oczach, przytulaniem i sprawdzaniem czy z mamą wszystko jest ok. Staram się wybierać tylko te pozytywne ale nie zawsze się to udaje. Dlatego na razie leżą odłożone i Oluś nie ma do nich swobodnego dostępu.
Ach, z jednej strony mamy twarz człowieka (kobiety lub mężczyzny) przedstawiającą dane emocje i podpis tego stanu emocjonalnego. Z drugiej zaś mamy zapis literowy dźwięków jakie będąc w takim nastroju wydajemy jak: hmmm (zamyślenie), hura . Niektóre przyznam są dość dziwne ale sama nie wymyśliłabym nic lepszego do określenia tych emocji.
4. Zawody
Ten zestaw „przerobiliśmy” dosłownie kilka razy, tylko kilka razy. Jest on dla zdecydowanie starszych dzieci. Z jednej strony mamy realistyczne sylwetki postaci, które wykonują dany zawód. Z drugiej atrybut/przedmiot ściśle z tym zawodem związany, najbardziej dla niego charakterystyczny. Myślę, że jeszcze z pół roku a i po ten zestaw Oluś będzie chętnie sięgał.
Podsumowanie
W każdym zestawie oprócz kart znajduje się dość obszerna instrukcja w formie książeczki. Oprócz ogólnych aspektów związanych z rozwojem dziecka (są takie same w każdej instrukcji) znajdziecie tam propozycje i opis aż ośmiu różnych zabaw do każdego z zestawów kart. To naprawdę sporo i co fajne są one zróżnicowane pod względem trudności i stopnia rozwoju dziecka, przez co karty te z pewnością posłużą Wam na dość długo.
Dzięki zabawie tymi zestawami kart obrazkowych dziecko uczy się spostrzegawczości, logicznego myślenia i umiejętności dopasowywania, porównywania i kojarzenia. Seria Poznaję świat wspiera naukę rozpoznawania kolorów, dźwięków, emocji i zawodów. Niewątpliwie wpływa na powiększenie zasobu słownictwa jakie zna i jakim operuje dziecko. Czy nadaje się już dla rocznego dziecka? Trudno powiedzieć, bo każde dziecko rozwija się w swoim tempie. U nas sprawdziłyby się od czasu kiedy Oluś miał około roku a może nawet półtorej. Mogę je polecić Wam z czystym sumieniem. To naprawdę dobry jakościowo produkt, bardzo dobrze przygotowany pod względem merytorycznym i co najważniejsze, sprawia dziecku wiele frajdy!
Znacie te karty? Które najbardziej przypadły Wam do gustu?