Pokazywałam Wam niedawno na Instagramie zestaw kosmetyków firmy Plus Dla Skóry, które dostałam na różnych spotkaniach blogerskich. Nie po raz pierwszy mam do czynienia z tą marką. W zeszłym roku testowałam z Olusiem serię Plus Dla Skóry Baby i byłam nią zachwycona, o czym już mogliście przeczytać na blogu. Tym razem odstawiłam moje naturalne szampony ziołowe i odżywki [od dłuższego czasu myłam włosy metodą OMO] i rozpoczęłam kurację trzema kosmetykami od Plus Dla Skóry.
Wszystkich tych trzech kosmetyków używałam zgodnie z zaleceniem producenta. Nie zastosowałam się jednak do jego zamysłu odnośnie opakowań szamponów, ale po kolei.
Szampon przeciwłupieżowy – Plus Dla Skóry
Nie mam specjalnego problemu z łupieżem, który byłby widoczny aż na ubraniu. Jednak od czasu do czasu borykam się z tym problemem, swędzi mnie w niektórych miejscach skóra głowy i intensywnie złuszcza się z niej naskórek. Stosowanie drogeryjnych szamponów dedykowanych przy tego rodzaju problemach pomagało w kwestii łupieżu ale negatywnie wpływało na kondycję moich włosów. Dlatego też z nadzieją ale i dość sceptycznie podchodziłam do tego szamponu.
Czy problem zniknął? Tak i to w dość krótkim czasie. Już po trzykrotnym zastosowaniu tego szamponu uczucie swędzenia skóry głowy zniknęło całkowicie. Złuszczanie się naskórka również po tym czasie było już praktycznie niezauważalne.
Buteleczka jest dość niewielkich rozmiarów, ale szampon jest bardzo wydajny. Ja używam go od miesiąca [2-3 razy w tygodniu] i zużyłam połowę opakowania. Szampon jest naprawdę gęsty w porównaniu do innych tego typu produktów. Niestety jego gęstość utrudnia dozowanie go wprost z opakowania. Ja z moimi bardzo słabymi [i niejednokrotnie uszkodzonymi] nadgarstkami miałam problem z jego wyciśnięciem. Żeby go wydobyć z opakowania muszę po prostu za każdym razem przy jego użyciu odkręcać górną część buteleczki.
Zapach tego szamponu jest dość neutralny. Mi przypominał on odrobinę zapach zielonego jabłka, które bardzo lubię. Nie jest to jednak zapach intensywny, więc nawet tym, którzy za nim nie przepadają nie powinien przeszkadzać.
Czy kupiłabym go ponownie? Tak. Choć nie jest to jak dla mnie szampon na co dzień. Zdecydowałabym się na jego zakup raczej w momencie powracających problemów z łupieżem. Nie uszkodził moich włosów i nie wpłyną na pogorszenie ich wyglądu. Być może dlatego, że wraz z nim stosowałam pozostałe dwa produkty do włosów, które Wam dziś pokazuję.
Szampon do włosów przetłuszczających się – Plus Dla Skóry
Moje włosy zdecydowanie mają tendencję do przetłuszczania się. Mimo to raczej stosuję szampony do włosów normalnych niż do przetłuszczających się, ponieważ już nie raz uzyskałam efekt odwrotny. Szampon nie tylko zniwelował nadmierne przetłuszczanie się moich włosów ale i je wysuszał.
Przez pierwsze kilka myć odkąd postanowiłam przetestować produkty do włosów firmy Plus Dla Skóry używałam tylko tego szamponu. Chciałam sprawdzić czy nie będzie chciał on zrobić z moich włosów przysłowiowego „siana”. Okazało się, że działa całkiem fajnie i nie przesusza włosów, więc dołączyłam pozostałe produkty i od tej pory stosowałam już je wszystkie razem.
Z dozowaniem tego szamponu jest ten sam problem co i z przeciwłupieżowym. Ja nie byłam w stanie korzystać z dozownika w buteleczce. To niestety jest do poprawki na etapie produkcji opakowań.
Zapach podobny do tego, który jest lekko wyczuwalny w przypadku szamponu przeciwłupieżowego.
Czy kupiłabym go po raz kolejny? W sumie nie wiem. Jest ok ale nie ma szału. Zdecydowanie bardziej moje włosy lubią mycie metodą OMO. Jednak miło było trafić na szampon dedykowanym mojemu rodzajowi włosów, który swoje zadanie spełnia jak należy.
Maska regenerująca – Plus Dla Skóry
Można ją stosować 1-2 razy w tygodniu. Nie jest to więc produkt mocny, po którym można się spodziewać wielkiego wow. Zdecydowanie szybszy i lepszy efekt zauważam po gęstych witaminowych maskach mlecznych. Jednak zdecydowanie poprawia ona kondycję włosów już po około 4-5 użyciach. Włosy mniej się puszą i są widocznie bardziej odżywione.
Bardzo podoba mi się opakowanie. Owszem jest dość standardowe. Jednak w przypadku maski jest bardzo poręczne i wielkościowo akurat mieści się w dłoni.
Producent zaleca nakładanie małej ilości produktu. U mnie się to nie sprawdziło. Aby pokryć całą głowę maską musiałam nabrać jej naprawdę sporo. Jednak używając jej od około miesiąca zużyłam ¾ opakowania. Myślę, że przy tej cenie można określi ja jako bardzo wydajną.
Czy kupiłabym kolejne opakowanie? Zdecydowanie tak, choć nie jest to moim zdaniem produkt do używania na stałe. Jednak raz na jakiś czas chętnie zaserwuję moim włosom trochę regeneracji w takiej formie.