Po książkę sięgamy z różnych powodów. Czasem decyduje okładka, czasem poleca ją nam znajoma osoba, innym razem sięgamy po nią ze względu na wcześniejsze części serii. Jestem fanką trylogii Stiega Larssona Millenium. Nic więc dziwnego, że kiedy usłyszałam, że na rynku ma się pojawić jej kontynuacja, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Co do Millenium, nie czytałam wszystkich książek, serial był genialny a film pełnometrażowy tragiczny. Niecierpliwie czekałam na Co nas nie zabije Davida Lagercrantza, a później czytałam ją nocami przy latarce.
Trzy tomy Millenium, które napisał Stieg Larsson to istny majstersztyk. Fabuła wciągała, trzymała w napięciu i przeżywało się ją jeszcze po zakończeniu lektury. Główne postacie były bardzo charakterystyczne, a ich profil zachwycał i wręcz „zwalał z nóg”. Nie każdy potrafiłby w taki sposób zbudować i przedstawić złożoność ludzkiego charakteru.
Co do Co nas nie zabije, David Lagercrantz poradził sobie z trzymającą w napięciu fabułą i zaskakującymi zwrotami akcji. Jednak za dużo jest w tej książce żargonu i informacji typowo informatycznych. Być może autor nie spełnił się życiowo i marzy o byciu hakerem. Nie wiem, ale chwilami mnie to irytowało. Główne postacie: Lisbeth Salander, Mikael Blomkvist i Jan Bublanski zostały spłycone, nie posiadają już tych samych cech charakteru i nie są już takie intrygujące jak w poprzednich częściach. Poza tym niestety autor nie odrobił lekcji i poplątał trochę głównym bohaterom nie tylko profile psychologiczne ale i życiorysy.
Mimo wszystko pozycję tą czyta się lekko i z zaciekawieniem. Nie żałuję czasu poświęconego na jej lekturę i liczę, że David Lagercranz się wyrobi, podciągnie swój warsztat pisarski i zachwyci wszystkich kolejnym tomem serii Millenium. Tak, zakończenie książki wskazuje, że doczekamy się dalszej kontynuacji dzieła Stiega Larssona.
Autor: David Lagercrantz