Odkąd pamiętam zawsze chciałam mieć dziecko, rodzinę i swój kąt na ziemi. Większość ludzi na świecie o tym marzy. Kiedy już marzenie posiadania dziecka stało się rzeczywistością mój świat zmienił się całkowicie. Jak to mówią niektórzy, dopiero po narodzinach pierwszego dziecka człowiek dowiaduje się co to znaczy żyć.
Są dni kiedy mam wszystkiego dość i zastanawiam się ile dam radę jeszcze znieść. Jednak należą one do zdecydowanej mniejszości. Tylko ostatnio jakoś tak sporo ich się zebrało na raz. Nie wiem czy to osławiony bunt dwulatka z przyśpieszeniem półrocznym czy jakaś inna plaga, ale Oli ostatnio przechodzi sam siebie. Biciu, gryzieniu i rzucaniu czym popadnie nie ma końca. Tłumaczenie nic nie daje. Jest coraz gorzej, a mi już ręce opadają i brakuje pomysłów jak zaprowadzić spokój.
Kiedy Oli był malutki zdarzało mi się usłyszeć, że jestem dobrą mamą. Teraz zapadła głucha cisza i sama sobie czasem zadaję pytanie: Jaką jestem matką? Ani dobrą ani złą. Jedną jedyną. W prosty sposób zobrazowało to dzisiejsze poranne obcinanie paznokci u nóg. Istna tragedia i walka, zresztą jak zwykle, bez względu na to czy obcinamy paznokcie u rąk czy nóg, choć z rękami jest trochę lepiej. Łzy w oczach, krzyk i złość, bo zła matka obcina paznokcie. Kiedy już skończymy przytulaniu i obejmowaniu za szyję nie ma końca, bo przecież kto uspokoi i ukoi żal lepiej niż dobra mama?
Jeśli Wasze dzieci też przechodziły podobny bunt i agresywne zachowania to doradźcie mi jak sobie z tym radziłyście i w jaki sposób go tego oduczyć.
Dość narzekania. Pora na odrobinę optymizmu. Oluś jakiś czas temu dostał od dziadka pierwszy domek do zabawy. Zobaczcie jak mu się spodobał. 🙂