O tym jakich kaszek używamy i czym kieruję się przy ich wyborze, pisałam już tutaj. Teraz Oli niezbyt chętnie zjada kaszkę, a nawet trzeba go usilnie zabawiać żeby zjadł jej choć trochę. Stwierdziliśmy, że spróbujemy poszukać jakiejś alternatywy dla kaszy. Jedna to za mało bo Oluś je dwa mleczne posiłki dziennie. Oto jakie alternatywy już przetestowaliśmy i przyjęły się u nas na stałe.
Płatki ryżowe. Daję je Olusiowi na noc. Gotuję je na mleku pełnotłustym krowim, dodaję do nich domowy mus z jabłek i zagęszczam odrobinę drobną kaszką.
Pszenica z melasą i amarantusem jest lekko twardawa po zalaniu ciepłym mlekiem. Z początku Olusiowi nie bardzo pasowała ale teraz je ją już bez zastrzeżeń.
Płatki czekoladowe. Kupione dla męża a je je Oluś. 😉 Owszem maja w sobie sporo cukru. Raz na jakiś czas mu nie zaszkodzi, a cukru w pełni nie unikniemy.
Makaron. Zdarza się, że gotuję specjalnie dla Olusia garstkę makaronu. Częściej po prostu coś zostaje z obiadu z poprzedniego dnia i wykorzystujemy go do zupy przed drzemką.
Ryż. Denerwowało mnie, że tak długo musiałam go gotować żeby był na tyle miękki aby Oli chciał go zjeść, więc przerzuciliśmy się na płatki ryżowe. Szybciej, łatwiej i mniej nerwów.
A jakie Wy macie alternatywy na zupy mleczne zamiast kaszek?