Rok powoli dobiega końca, podobnie jak nasz tegoroczny projekt 53. Złapałam jednak spore, bo aż dwumiesięczne opóźnienie, więc zdjęć będzie tym razem więcej. Z tygodnia na tydzień Oluś się zmienia. Niby tylko trochę, nieznacznie. Jednak kiedy zaglądam do zdjęć sprzed miesiąca to różnica jest już mocno zauważalna. Zawsze oglądając zdjęcia myślę sobie, że przecież dopiero co się urodził, a teraz jest już taki duży i samodzielny. To właśnie zdjęcia pozwalają mi zatrzymać na zawsze te piękne i tak ulotne chwile z naszego wspólnego życia.
Zdjęcia z 36 i 37 tygodnia zostały zrobione w naszym ulubionym miejscu. Niecałe pięć minut od domu jazdy samochodem i znajdujemy się na „Stoczku” nad naszym jeziorem Roś. To wyjątkowe miejsce, z którym związane są moje wspomnienia z dzieciństwa, z czasów kiedy byliśmy tylko we dwoje i te obecne. Cisza, spokój, jezioro i las na wyciągnięcie ręki. Czego chcieć więcej?
37/53
Jedną z atrakcji jest oczywiście pomost, co prawda rozpadający się, ale jednak. Numerem jeden podczas naszych wypadów na Stoczek jest jednak coś innego. Oli nie przegapi żadnej okazji na kąpiel w jeziorze, nawet w butach. Tak! Już nie raz na się to zdarzyło. Na szczęście samochód pod ręką i do domu niedaleko, więc choroby z tego nigdy nie było.
38/53
Te dwa ostatnie zdjęcia zrobione zostały nad Śniardwami, na półwyspie Szeroki Ostrów. Piękne miejsce. Pokuszę się o stwierdzenie, że jedyne tak wyjątkowe na całym świecie. Niestety dojazd jest trudny, a że nie posiadamy terenowego auta, to i dostać się tam nie raz nie możemy choćbyśmy bardzo chcieli. Nawet w dość brzydką jesienną pogodę jest tam tak pięknie…
Macie takie swoje magiczne miejsca, do których zawsze chętnie wracacie?