Turlututu!

Pozostajemy wśród mega zakręconych książek! Niedawno pokazałam Wam niesamowity kalendarz, jak się okazało nie tylko dla dzieci.  Dziś zabiorę Was w niezwykłą podróż po świecie wyobraźni wraz z Turlututu – rysunkową postacią z okiem zamiast głowy i w pięknej, iście królewskiej, koronie umieszczonej właśnie na nim. Zaciekawieni? To ruszamy!

Zanim ja zaczęłam czytać tą książkę Olusiowi chwycił po nią mój mąż. Ja podchodziłam do niej sceptycznie, dlatego właśnie nie spieszyło mi się z jej lekturą. Za to moi chłopcy byli i są nią zachwyceni! Śmieją się przy niej, bawią, machają rękami, nie mówiąc już o cudach jakie wyprawiają z tą książką potrząsając nią, kręcąc czy nawet machając we wszystkie strony. Istne szaleństwo!

Ta książka nie służy specjalnym celom edukacyjnym. Owszem znajdują się w niej polecenia i zadania związane z rozróżnianiem kolorów. Jednak najważniejszym celem Turlututu a kuku, to ja! Jest po prostu świetna zabawa! Nie macie czasem dość książek, które cały czas czegoś uczą, coś ćwiczą, czy coś pokazują? Przyznam się, że ja tak! Czasem po prostu chcę się odprężyć, bawić i odpocząć od wszelkiego przyswajania wiedzy. Podobnie jest z dziećmi. Przecież dzieciństwo to jeden z najpiękniejszych okresów w życiu. Czas zabawy, beztroski i poznawania świata. Ja jestem jak najbardziej za tą publikacją! Poza tym Oli wręcz uwielbia tą książkę i bez końca z wielką fascynacją na przykład naciska przyciski jakie się w niej znajdują. Ekstra zabawa dla dzieci i rodziców. Polecam!

Wydawnictwo: Babaryba
Autor: Hervé Tullet
Rok wydania: 2012

Stron: 80
Format: 20 x 21 cm

Oprawa: twarda
Sugerowany przedział wiekowy: od 2 lat
Cena rynkowa: 29,90 zł
Cena w aros.pl: brak


Moja ocena: 9/10

Druga pozycja z Turlututu w roli głównej to świetna kontynuacja niesamowitych przygód. Tym razem nie jest to standardowa książka, raczej kreatywny zeszyt ćwiczeń.  Tym razem to coś dla zdecydowanie starszych dzieci. Jak po poprzednią pozycję można już sięgnąć z dwulatkiem, tak  to tą raczej z cztero, a nawet pięciolatkiem.

Znajdują się tu labirynty, zadania związane z kolorowanie, rysowaniem, liczeniem, szukaniem, a nawet proste łamigłówki dla małych ciekawskich. Pomimo swojej objętości nie ma w niej zbyt wielu łamigłówek i zadań ponieważ nadal mamy okazję przeżywać z Turlututu niezwykłe przygody. Moim zdaniem to naprawdę trafne i bardzo rozsądne rozwiązanie. Taka książka przejściowa między książeczkami dla najmłodszych a tradycyjnymi zeszytami ćwiczeń, łamigłówek czy zadań dla nieco starszych. Przekonajcie się sami i weźcie ją w dłonie przy najbliższej okazji.