Oli za misiami nigdy nie przepadał. Ma za to pojedyncze ulubione maskotki, które skradły jego serce. W tej chwili mamy aż dwa takie egzemplarze. Jeden to bardzo niepozorna mała niebiesko-biała sówka a drugi to Whisbear Szumiący Miś, którego dziś Wam przedstawię.
O tym misiu jest już bardzo głośno w sieci. Po opublikowaniu jednego ze zdjęć, które tu zobaczycie, na moim prywatnym profilu na Facebooku kilkanaście znajomych wypytywało mnie czy naprawdę on jest taki świetny jak wszyscy piszą. Odpowiadałam, że tak!
Co prawda Oluś ma już dwa latka i mogłoby się wydawać, że nie będzie to gadżet dla jego grupy wiekowej. Nic bardziej mylnego. Whisbear Szumiący Miś to nie tylko ukojenie i utulenie do snu maluszka dzięki białemu szumowi, ale również po prostu świetna zabawka i maskotka.
Z początku Oli bał się szumu, krzywił się i kazał szybko go wyłączyć. Z czasem jednak się z nim oswoił i już nie reagował na niego tak negatywnie. Żałuję, że miś ten nie wchodził na rynek, kiedy urodziłam mojego synka, bo być może biały szum, który wydobywa się z załączonego do niego urządzenia ułatwiłby nam życie i zmniejszyłby ilość pobudek, wstawania do łóżeczka w nocy, a nawet kompletnie nieprzespanych nocy. Obecnie biały szum jest dla nas jedną z alternatyw wyciszania się przed snem i pomocnikiem w zasypianiu. Bardzo ważną funkcją urządzenia, z którego wydobywa się dźwięk, jest możliwość regulacji głośności dźwięki u co istotne niezależne działanie urządzenia bez misia. Możemy na przykład podczas spaceru pozwolić dziecku na zabawę i pałaszowanie macek misia [co jak widać na zdjęciach, nawet dzieci w wieku Olusia wręcz uwielbiają] a my możemy włożyć urządzenie na przykład do torby przy wózku zwiększając jego głośność. Dla kogoś ta funkcja może wydawać się niepotrzebna, ale uwierzcie, że to naprawdę ułatwia życie.
Oli z Szumiącym Misiem zasypia wtulony w niego, szaleje z nim na łóżku, ale równie chętnie zaczepia go na swoim łóżeczku i mianuje strażnikiem jego snu. To naprawdę zaskakujące dla mnie, że tak zaprzyjaźnił się z tym pluszakiem, bo mój synek wszelkie miśki, pluszaki i tym podobne zabawki już na starcie dyskwalifikuje. On naprawdę ma coś w sobie, czego nie zauważamy my, rodzice.
Ach, jeszcze coś! Szumiący Miś jest wykonany z niezwykle przyjemnego materiału. Przyznam się Wam, że zdarzyło mi się pożyczyć go od Olusia i przy nim zasnąć. Jest naprawdę miękki i delikatny. Nie sposób przejść obok niego obojętnie!
Trochę popłynęłam z tym moim wywodem, a nie przedstawiłam Wam najważniejszych technicznych aspektów Szumiącego Misia, na których na rodzicom zawsze zależy najbardziej. [Oczywiście poza zadowoleniem naszego dziecka]:
- Urządzenie szumiące z białym szumem, przypomina dziecku dźwięki znane z życia płodowego. Prosty w obsłudze mechanizm z regulacją głośności działa przez 40 minut – czas, w którym śpiący maluch przechodzi do fazy głębokiego snu. Funkcja Soft Start/Soft Stop łagodnie włącza i wyłącza szum.
- Inteligentne urządzenie szumiące sprawia, że Whisbear® staje się pierwszym misiem, która czuwa na snem dziecka nawet wtedy, kiedy Ty zajmujesz się sobą albo po prostu śpisz. Whisbear z funkcją CRYsensor po 40 minutach szumienia łagodnie wycisza się i przechodzi w tryb czuwania. Gdy Whisbear® rozpozna płacz budzącego się dziecka, od razu zareaguje uspokajającym szumem, a po 20 minutach działania ponownie przejdzie w tryb nasłuchu.
- Zabawa z nim jest stymulacją sensoryczną dla dziecka. Szeleszczące uszka i łapki, długie nogi uszyte z kolorowych i kontrastowych tkanin dostarczą maluchowi mnóstwo wrażeń!
- Możesz zabrać Go ze sobą wszędzie. Miś bez problemu złapie się za rączkę wózka, ramę łóżeczka czy ucho torby z akcesoriami dziecka. (dzięki magnesom umieszczonym w zakończeniach łapek misia)
- Whisbear zapakowany jest w miękki woreczek, dzięki niemu zawsze jest czysty i elegancki. Woreczek możesz też wykorzystać np. do przechowywania pieluszek.
- Szumiący Miś powstał w zgodzie z filozofią odpowiedzialności społecznej biznesu. Został w całości zaprojektowany i wykonany w Polsce.