Uwielbiałam kiedyś historię. W szkole podstawowej miałam świetnego nauczyciela historii, który każdego umiałby nią zaciekawić. Dla niego liczyła się opowieść charakterystyczne postacie, ciekawostki. Na lekcje historii nikt się nie spóźniał. Ba! Zdarzało nam się nawet zostawać na przerwie. W gimnazjum i liceum znienawidziłam ten przedmiot. Nigdy nie miałam pamięci do dat, a wtedy to dla nauczycieli było najważniejsze. Mój zapał do nauki historii zatrzymał się na poziomie -100. Do czasu kiedy jako osoba dorosła rozbudziłam głód wiedzy historycznej książkami.
Dziś będzie dość nietypowo. Pokażę Wam dwie książki, które nie pozwolą innym dzieciom znienawidzić historii, tak jak to się stało kiedyś ze mną. Nauka historii tak przy okazji? To niemożliwe! Wręcz przeciwnie, zaraz Wam to udowodnię.
Wizualnie, patrząc po okładce obie książki są dość mroczne i tajemnicze. Bliżej im do jakiegoś kryminału, czarnego humoru czy czegoś w tym guście, niż do książek dla dzieci czy młodzieży. Ja zawsze uwielbiałam takie klimaty, więc okładki podziałały na mnie bardzo zachęcająco.
Uwaga! Recenzja jest spoilerem!
Draka w muzeum
Agata Loth-Ignaciuk
Ilustracje Bartek Ignaciuk
Początkowo zaczyna się niewinnie. Dwóch braci, Janek i Stefek, wiecznie się droczą (jak to bracia) i chodzą do jednej szkoły. Stefek jest młodszy i nie zawsze potrafi zrozumieć zachowanie starszego brata, który ma szalone pomysły i mnóstwo planów do zrealizowania. Wszystko można jednak jakoś znieść. Do czasu, kiedy to Janek zakłada się z kolegami, że włamie się do muzeum nocą i coś zwędzi. Ba! Do nie byle jakiego muzeum, bo Muzeum Narodowego w Warszawie.
Tak się składa, że dziadek chłopców kiedyś tam pracował i zna je jak własną kieszeń. Janek obmyśla plan i sprytnie podpuszcza dziadka, który zgadza się wybrać z wnukami na nocną wyprawę do muzeum. Żeby tego było mało, to właśnie dziadek obmyśla plan jak to zrobić.
Dalej może nie będę wprowadzać Was w tę historię. Zdradzę Wam tylko, że nie wszystko jest w niej takie oczywiste, jak wydaje się na pierwszy rzut oka. Dziadek wcale nie jest taki stary i nieudolny, a chłopcy nie panują nad swoim planem.
To, co w tej książce zachwyca i jest całą jej istotą to umiejętne wplatanie w lekko kryminalną historię ciekawostek związanych z Muzeum narodowym w Warszawie i jego eksponatami oraz ciekawostkami na temat samej Warszawy. Wszystkie te informacje przedstawia wnukom dziadek chorobliwie wręcz zakochany w muzeum i ubolewający nad swoim przejściem na emeryturę.
Opowieści dziadka są dość krótkie i niezwykle ciekawe (nawet Janek i Stefek zaczynają się w nie wciągać). Sprawiają one, że chłopcy, których początkowo muzeum wcale nie obchodziło i zależało im tylko na zakładzie, nagle zaczynają się nim interesować, a nawet staną w obronie znajdujących się w nim eksponatów ryzykując naprawdę dużo.
Kompletnie nie mam się tu do czego przyczepić. Ilość dialogów i opisów jest wyważona, książka wciąga i zaskakuje zwrotami akcji, do tego zawarte w niej ilustracje nadają jej niepowtarzalnego klimatu. Bomba!
Wydawnictwo: Druga Noga
Rok wydania: 2016
Rok wydania: 2016
Stron: 80
Okładka: twarda
Okładka: twarda
Sugerowany przedział wiekowy: od 6 lat
Cena rynkowa: 36,90 zł
Cena w aros.pl: 31,37 zł
Moja ocena: 10/10
Cena rynkowa: 36,90 zł
Cena w aros.pl: 31,37 zł
Moja ocena: 10/10
Porwanie króla, czyli Olaf i Lena na tropieMichał WójcikIlustracje Wojciech Ignaciuk
Na pierwszy rzut oka myślałam, że ta książka jest swojego rodzaju kontynuacją tej, którą Wam przed chwilą pokazałam. Szata graficzna okładek jest w tym samym klimacie kolorach itd. Jednak autorzy tych dwóch publikacji są różni, a ilustratorzy są (chyba) braćmi. Zagadka rozwikłana, tak na dobry początek.
Tym razem poznajemy inną parę małych głodnych wrażeń dzieci. Olaf i Lena to bliźnięta, zwyczajne zakręcone dzieciaki, mające bardzo dziwnego, czepialskiego i nielubianego przez uczniów nauczyciela historii. (Eh, skąd ja to znam.) Wracając do tematu, Olafowi pewnego ranka w szkole zdarza się wielka wpadka i to podczas lekcji historii. Okazuje się, że zapomniał zmienić obuwie i za karę profesor Brukwa zadaje mu jako pracę domową napisanie referatu o tym, jak w dniu koronacji wyglądał król Stanisław August. Nie będzie to ani proste, ani tak oczywiste jakby mogło się wydawać. Na szczęście Olaf ma Lenę i rodziców, którzy poobijają się na lodzie i zmarzną do szpiku kości, żeby tylko pomóc bliźniakom rozwikłać zagadkę.
Nikt z nich jednak nie przypuszcza co ich czeka. Damy w sukniach z epoki Stanisławskiej wychodzące z obrazu, znikające drzwi w obrazie będące swoistym wehikułem czasu czy przejażdżka na furze po zabłoconej i cuchnącej gnojem Warszawie. Dziać się tu będzie naprawdę sporo. Po rozwikłaniu zagadki pojawi się kolejny problem: Jak wrócić do domu i nie spędzić reszty życia obierając warzywa w królewskiej kuchni?
Sama historia jest skonstruowana dość ciekawie. Jest jednak pewne ale. Wzmianki historyczne są jednak, jak dla mnie, zbyt rozbudowane i szczegółowe. Po prostu momentami nudne. Po prostu mnie tak do końca one nie porwały. Gdyby fabuła była bardziej rozbudowana, książka dwa razy taka, a ilość wiedzy historycznej pozostałaby na tym samym poziomie, byłoby wręcz idealnie.
Nachwalić się tych książek wszystkim nie mogę, bo uważam, że takie właśnie przekazywanie wiedzy dzieciom i nastolatkom jest najlepsze. Książki mają wielką moc. Trzeba tylko znaleźć te, które wciągną nas bez reszty. Nie ma książek dla wszystkich, ale i takich, które nikogo nie zaciekawią.
Wydawnictwo: Druga Noga
Rok wydania: 2016
Rok wydania: 2016
Stron: 160
Okładka: twarda
Okładka: twarda
Sugerowany przedział wiekowy: od 8 lat
Cena rynkowa: 36,90 zł
Cena w aros.pl: 31,37 zł
Moja ocena: 7/10
Cena rynkowa: 36,90 zł
Cena w aros.pl: 31,37 zł
Moja ocena: 7/10