Nie mam w zwyczaju czytać romansów i typowej literatury kobiecej. Sporadycznie jednak sięgam po tego typu lekturę z rozmaitych względów. Tym razem przyciągnęło mnie spojrzenie kobiety z okładki książki, Olivii. Poczułam, że chcę, muszę poznać jej historię. Skusiłam się więc i w piątek miałam ją już w dłoniach. Zapraszam na recenzję. Nie bój się, nie zdradzę Ci szczegółów i nie odbiorę przyjemności przeżywania tej historii razem z Olivią.
Zawsze przez wstęp książki trzeba po prostu przebrnąć. Znasz to? Jakieś nudnawe wprowadzenia, opisy, które zdaniem autora są niezbędne. My czytelnicy najchętniej byśmy je pomnieli, gdyby nie wrażenie, że jeśli przeskoczymy kilka stron, to stracimy coś interesującego. Tu jest inaczej, całkowicie inaczej! Od pierwszego zdania czuje się wielki głód wiedzy, nie sposób wręcz oderwać się od lektury. To wrażenie nie mija nawet na chwilę aż do ostatniego zdania. Mi przeczytanie jej zajęło półtora dnia. Matki nie mają wiele czasu na czytanie, więc po prostu zarwałam noc. Do tej pory czuję niedosyt, chcę więcej i więcej. Nawet świadomość istnienia kolejnych dwóch części nie poprawia mi humoru. Chcę dalej móc wczytywać się w historię Olivii, Caleba oraz Leah i wiedzieć jak dalej potoczą się ich losy.
Ta książka uzależnia, a nawet zostawia w człowieku swojego rodzaju piętno. Nie sposób zapomnieć o tej historii, będzie ona żywa w Twoich myślach już na zawsze, jeśli zdecydujesz się sięgnąć po tę książkę.
Nie bój się jej. Nie chcę Cię wystraszyć lub zniechęcić. Wręcz przeciwnie. Uważam, że warto, aby każda kobieta ją przeczytała. Wszystko, co uniwersalne jest do bani? Pewnie tak, z tą różnicą, że tę książkę każda kobieta odbierze inaczej. Jedne będą utożsamiać się z Olivią, inne ją potępiać. Jedno zakończenie rozczaruje, inne zadowoli, a kolejne będą uważały je dopiero za początek.
Ja przez całą książkę zastanawiałam się, o co takiego oskarża się Olivia, za co ma do siebie żal i co takiego mu zrobiła. Z mojego punktu widzenia winny był Caleb, a Olivia, przez swoje trudne życie obciążyła się odpowiedzialnością za to, co się stało, pozostawiając w swoim umyśle Caleba praktycznie nieskazitelnego. Mam jej to za złe, że nie potrafiła choć raz wykrzyczeć mu w twarz co o nim myśli, choć raz skrytykować go za to, co zrobił. Nie, ona po prostu uznała siebie za winną wszelkiemu złu tego świata, a inni to podchwycili i głosili dalej.
Miłość opisywana w tej książce jest jednocześnie największym i najpiękniejszym uczuciem, jakiego może doznać w życiu człowiek oraz destrukcyjną „chorobą” niszczącą wszystkich i wszystko na swojej drodze.
Puenta tej książki to podjęcie decyzji przez Olivię, główną bohaterkę, i jej odpowiedź na pytanie: Do czego byłabyś zdolna w imię miłości? Czy dla niej byłabyś w stanie zrobić wszystko, naprawdę wszystko?
Premiera książki już 1 czerwca. Nie przegapcie tej daty i rozpocznijcie lekturę czym prędzej. Ja już nie mogę się doczekać kolejnych dwóch tomów tej sagi. Czytanie ich z pewnością będzie niezwykłym i niezapomnianym przeżyciem. Polecam!