Otulanie noworodka ma swój początek zaraz po jego narodzeniu. Już w szpitalu pielęgniarki z oddziałów neonatologicznych zawijają dzieci w kocyki, beciki czy rożki. Uczymy się przyglądając ich wprawionym dłoniom w jaki sposób poprawnie otulać nasze nowonarodzone dziecko. Nic dziwnego, że po powrocie do domu nadal chcemy kontynuować otulanie noworodka.
Czy każde dziecko lubi otulanie?
Od razu Wam powiem, że Oli wręcz nienawidził otulania. Robił wszystko, żeby wydostać się z otulających go kocyków i rożków. Kiedy już odzyskiwał pełną swobodę ruchów uspokajał się i wyciszał. Franio to kompletne przeciwieństwo! Uwielbia być otulany i od pierwszych dni takie ścisłe otulenie sprawiało, że wyciszał się a nawet zasypiał.
Otulacze, kocyki i pieluszki do otulania
W wyprawce Frania znalazły się dwa otulacze zapinane na zamek, śpiworek, dwa otulacze-kocyki muślinowe i dwie pieluszki bambusowe xxl, które świetnie sprawdzają się również jako otulacze. Z wszystkich tych produktów korzystamy do dziś, a Franio ma już 6 tygodni. Co istotne z ekonomicznego punktu widzenia – wszystkie te produkty posłużą nam jeszcze jakiś czas a niektóre przydadzą się nawet starszakowi. Dziś na zdjęciach zobaczycie otulacz, który jako pierwszy służył nam w domu po powrocie do domu i mam do niego wielki sentyment, choć Franio powoli z niego wyrasta.
Dziś jednak chciałabym się skupić na tym co o otulaniu myślą specjaliści. Z tego powodu poprosiłam mamę, autorkę bloga Odnova (http://odnova.net/) o udzielenie mi mini wywiadu. Karolina jest z zawodu psychologiem, trenerem umiejętności psychospołecznych, terapeutą TSR oraz fizjoterapeutą. Dlatego jej zdanie jest dla mnie tak cenne. Nam mamom zależy na opiniach osób wykształconych i doświadczonych, ponieważ chcemy dla naszych dzieci jak najlepiej.
1. Dlaczego dzieci potrzebują bliskości, przytulania, dotyku i otulania?
W rozwoju emocjonalnym dziecka najważniejsze są pierwsze 3 lata jego życia. Rozwija się wtedy ono najszybciej. Na tym etapie rozwoju kluczowe jest poczucie bezpieczeństwa, które bez wątpienia buduje bliski kontakt z rodzicami.
Na każdego z nas dotyk działa antystresowo, powoduje wydzielanie w mózgu hormonu wzrostu GH i endorfin – przyspieszających rozwój i niwelujących skutki stresu. Kolejny pozytywny wpływ bliskości to aktywowanie wydzielania oksytocyny i regulowanie autonomicznego układu nerwowego, który odpowiada za utrzymanie spokoju.
Przytulanie to jeden z najcenniejszych darów, który możemy dać naszym dzieciom. One niczego nie potrzebują bardziej niż poczucia bliskości i bezpieczeństwa, to fundament dla satysfakcjonujących relacji społecznych.
2. Jaki cel ma ograniczanie przestrzeni i możliwości ruchu dziecku w pierwszym okresie jego życia? Czy coraz częściej pojawiające się w wyprawkach otulacze i gniazdka to tylko moda czy może pozytywne zjawisko dla rozwoju dzieci?
Pierwszym celem, dla którego stosujemy otulanie jest powstrzymanie niekontrolowanych ruchów rączkami (odruch moro) wynikających z niedostatecznego rozwoju układu nerwowego. U większości maluszków wspomniany odruch moro wygasa około 6 miesiąca. Bardzo często jest to moment, kiedy dziecko zaczyna spać spokojniej.
Kolejnym celem ograniczania przestrzeni i możliwości ruchu dziecka jest zwiększenie ich komfortu i spokoju. Dlaczego to tak działa? Z prostej przyczyny, po dziewięciu miesiącach spędzonych w brzuchu mamy, jedynym znanym i przyjaznym środowiskiem jest ciepła i przytulna przestrzeń z ograniczoną ilością miejsca. Dlatego też stosując otulanie w pewnym stopniu odwzorowujemy znane dziecku warunki, które działają na nie uspokajająco.
Wraz ze wzrostem świadomości rodziców dotyczącej korzyści z otulania, wzrosło również zainteresowanie tą metodą, które można określić swoistą modą. Musimy jednak pamiętać, że aby otulanie przyniosło oczekiwane korzyści musi być wykonywane we właściwy sposób i z zastosowaniem odpowiednich tkanin – a najlepiej otulaczy. W przeciwnym razie można przysporzyć więcej szkody niż pożytku. Jako fizjoterapeuta muszę wspomnieć o czynnikach ryzyka. Używanie kocyków czy becików oraz zbyt ciasne krępowanie maluszka może spowodować trudności z oddychaniem, dysplazję bioder, pogarszają krążenie krwi i powodują ograniczenie rozwoju w zakresie ruchowym. Dlatego też tak trafnym rozwiązaniem są certyfikowane otulacze.
3. Czy może się tak zdarzyć, że dziecko nie będzie lubiło przytulania, dotyku lub otulania? Czy trzeba się wtedy martwić? Czy brak bliskości może negatywnie wpłynąć na rozwój dziecka?
W pierwszej kolejności odpowiem na drugą część pytania. Czy brak bliskości może negatywnie wpłynąć na rozwój dziecka? Otóż tak. Harry Harlow, amerykański psycholog rozwojowy, przeprowadził eksperyment podczas, którego obserwował zachowanie małp począwszy od „dzieciństwa” po okres dojrzałości. Nie będę opisywała procedury przejdę od razu do wniosków. Otóż małpki, które nie miały bliskich relacji z matkami, często później odrzucały swoje dzieci, ignorowały je.
Badanie to pokazuję, jak ważny jest bliski kontakt dziecka z matką. Ma on bardzo duży wpływ na dalsze życie emocjonalne i społeczne. Kolejne konsekwencje braku bliskości prezentują liczne badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych na początku XX wieku. Dowodzą one, że dzieci z domów dziecka rozwijają się wolniej pomimo zaspokajania ich podstawowych potrzeb biologicznych: dzieci nakarmione i zabezpieczone materialnie. Nie mając bliskiego kontaktu z rodzicami, częściej chorują, wolniej rosną, częściej cierpią na zaburzenia psychofizyczne.
Natomiast jeżeli chodzi o to, czy może się tak zdarzyć, że dziecko nie będzie lubiło przytulania, dotyku lub otulania.
To może się tak zdarzyć. Proponowałabym jednak rozgraniczyć dwie kwestie – dotyk i przytulanie, od otulania jako takiego.
Każde dziecko jest inne, ma inne potrzeby i w inny sposób je egzekwuje, to bardzo ważne byśmy o tym pamiętali. W przypadku przytulania i dotyku – czasami niechęć jest tylko przejściowa, może wynikać po prostu z odmienności temperamentu.
Najgorsze, co możesz wtedy zrobić, to… odpuścić i przestać okazywać czułość dotykiem. Każde dziecko, nawet to, które sprawia wrażenie niezainteresowanego bliskością fizyczną, bardzo jej potrzebuje. Gdyby jednak takie zachowanie trwało długo należy skontaktować się ze specjalistą, gdyż może być to oznaką głębszego problemu (często dzieci cierpiące np. na wzmożone napięcie mięśniowe sprawiają wrażenie jakby nie lubiły przytulania).
Jeżeli chodzi o otulanie, to tak jak sama wspomniałaś na początku, nie każde dziecko po prostu to lubi – czasami maleństwa po przyjściu na świat wolą swobodę i nie tolerują ograniczania ich przestrzeni i ruchliwości. Nie róbmy tego na siłę.
4. Jak długo w ciągu dnia dziecko może być ściśle otulone?
Po pierwsze unikałabym ścisłego otulania. Zbyt mocne krępowanie jest absolutnie niedopuszczalne. Wbrew pozorom maluszki otulone otulaczem nie mają skrępowanych ruchów. Co do długości otulania to wszystko tak naprawdę zależy od naszego maluszka. Jeżeli minęła pora snu i zaczyna się czas aktywności to oczywistym jest, że dziecko powinno mieć pełną swobodę ruchów.
5. Do jakiego wieku można otulać dziecko?
Tak jak wspomniałam wcześniej każde maleństwo będzie wymagało innego czasu otulania. Z reguły kończy się ono pomiędzy szóstym a dziewiątym miesiącem życia. Zdecydowana większość dzieci wymaga otulania do co najmniej szóstego miesiąca.
Momentem, w którym należy zrezygnować z otulania, jest ten, w którym maluszek świadomie zaczyna przekręcać się z pleców na brzuszek i odwrotnie. Oznacza to, że niemowlę osiągnęło kolejny etap rozwoju i należy dać mu nowa możliwość swobodnego ruchu. Przeszkadzający wcześniej odruch moro zapewne już wygasł, a i otaczający go świat już nie jest obcy i przerażający.
6. Jakie masz doświadczenie jako mama w kwestii otulania dzieci i czy sama korzystałaś z takich gadżetów jak otulacze i gniazdka?
Muszę przyznać, że z racji mojego zawodowego doświadczenia – nie korzystam z jednej metody. Zazwyczaj wybieram z kilku sprawdzonych sposobów to co najskuteczniejsze i najlepsze – dla nas, dla moich dzieci. W kwestii opieki nad maluszkiem od pierwszych dni mogę polecić lekturę książki „Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy. Wycisz swojego maluszka i pozwól mu spać dłużej”, autorstwa Dr Harvey Karp, uznanego pediatry i ekspert od rozwoju dziecka. Jego podejście jest mi bardzo bliskie, szczególnie to dotyczące pierwszych 3 miesięcy po urodzeniu dziecka, które postrzegane są jako czwarty trymestr ciąży. Popieram również dbałość, jaka przykłada do odtworzenia atmosfery maminego brzucha po narodzinach.
W przypadku moich maluchów otulacze nie były nam po drodze (tzn. mi były, nawet zakupiłam otulacze, ale chłopcom nie ?), to żywiołowe istotki o energetycznym temperamencie. To co natomiast robiliśmy i robimy do dziś to przytulamy się na potęgę, maluszki długo kangurowaliśmy, kołysaliśmy – wykorzystując metody trafnie opisane we wspomnianej książce.
Moja przygoda z otulaniem noworodka
My naszą przygodę z otulaniem rozpoczęliśmy już w szpitalu. Kontynuowaliśmy ją w domu korzystając już od pierwszych dni z otulacza First Step polskiej marki Sleepee. Franio zapięty w nim po samą szyję wyciszał się i o wiele spokojniej spał. Nawet moja babcia, która początkowo uważała go za fanaberie, z czasem w pełni go doceniła. Przez pierwsze dni towarzyszył nam cały czas. Franio spędzał w nim część drzemek w ciągu dnia i czasem spał w nim również w nocy. Teraz już z niego wyrasta i powoli rozglądam się za większymi otulaczami i śpiworkami. Niezastąpione okazało się również gniazdko niemowlęce Sleepee, w którym Franio śpi do dzisiaj.
Na rynku można znaleźć rozmaite rodzaje otulaczy. Są takie, które posłużą tylko kilka tygodni a są i takie, które posłużą kilka miesięcy. Pokażę Wam tutaj z czasem wszystkie otulacze, które mamy. Ja jestem ich gorącym zwolennikiem i jestem zdania, że warto sprawdzić czy otulanie niemowląt spodoba się dziecku. Nasza przygoda z otulaniem jeszcze trwa i cieszę się, że przy drugim dziecku miałam już większą świadomość w tej kwestii.