Zachwycający, pięknie ilustrowany, z duszą. Trudno znaleźć odpowiednie słowa, które oddadzą w pełni charakter tej publikacji. To nie tylko komiks to prawdziwa podróż w czasie, podczas której będziemy mieli okazję dotrzeć do tajemniczej, pełnej niebezpieczeństw, przygód i, przede wszystkim, wytrwałości Antarktydy. Wraz z Ernestem Shackletonem cofniemy się do dnia 8 sierpnia 1914 roku.
Projekt Przygody z książką to akcja mająca na celu szerzenie zamiłowania do książek. Długo zastanawiałam się nad tym jaką, wyjątkową, pozycję Wam dziś pokazać. Wyprawa Schackletona gości już u nas od dawna. Znamy każdy jej zakamarek i ciekawostkę z nią związaną. Zamysł graficzny autora tej pozycji jest niezwykle niespotykany. Całokształt przedstawienia historii ekspedycji to istny majstersztyk! Niewątpliwie jest to perełka nie tyle w Olusiowej biblioteczce, co w naszych rodzinnych, wspólnych zbiorach. Zobaczcie sami to książkowe cudo!
„Ernest Shackleton przyszedł na świat 1874 roku jako drugi z dziesięciorga rodzeństwa. Od najmłodszych lat narzekał na nauczycieli. Nie przeszkadzało mu to jednak interesować się książkami, a zwłaszcza poezją. Nie mogąc znaleźć sobie miejsca, młody Ernest opuścił szkołę w wieku lat 16 i wyruszył na morze. Wspinał się po szczeblach kariery, by wreszcie oświadczyć przyjaciołom: Chciałbym zrobić coś naprawdę wielkiego. Coś, co wsławi moje imię.”
Wyprawa Shackletona
Wprowadzenie
W obecnych czasach wyprawy arktyczne to nie lada wyzwanie. Nie trudno więc wyobrazić sobie jak niezwykle trudne było zorganizowanie takiej wyprawy ponad sto lat temu. Zebranie niezbędnych funduszy i odpowiedniej załogi pochłonęło wiele czasu. Shackleton spośród pięciu tysięcy ochotników wybrał dwadzieścia sześć osób, których umiejętności praktyczne sprawdził dogłębnie, włącznie z ich możliwościami wokalnymi.
Oprócz ludzi w wyprawie wzięło udział aż 69 psów. Każdy z nich otrzymał nowe, wyjątkowe imię od załogi. Marynarze fantazję mieli niebagatelną i nadali psom takie imiona jak: Święty, Skrzat, Kangur, Frytka czy Całus. Nie ma to jak poczucie humoru i garść optymizmu. To właśnie wyróżniało załogę Shackletona spośród wielu innych. Byli to ludzie uśmiechnięci, pełni pasji, szczęśliwi, że wyruszają w nieznane, a jednocześnie świadomi niebezpieczeństw, które czekają na nich w podróży.
Czy wyprawa skończyła się szczęśliwie? Czy cała załoga wróciła do domu? Czy osiągnięty został zamierzony cel? Nie chcę zdradzać Wam zakończenia tej historii z różnych względów. Z pewnością jest to niezwykłe wspomnienie pasji, siły i wytrwałości.
Ja jestem tą publikacją zauroczona i taki sposób przedstawienia dość nieprawdopodobnej historii bardzo do mnie przemawia. Dodatkowo dość ekskluzywny techniczny sposób wydania tej książki sprawia, że czuję się wyjątkowo trzymając ją w dłoniach. Wielki format, twarda oprawa z materiałowym grzbietem i wysokiej jakości papier, z którego wykonane zostały strony sprawiają, że odczucia estetyczne podczas tej lektury są na naprawdę wysokim poziomie.
Przesłodziłam? A może Wam równie bardzo spodobała się ta książka co i mi? 😉
Wydawnictwo: Krótkie Gatki
Tekst i ilustracje: William Grill
Rok wydania: 2015
Tekst i ilustracje: William Grill
Rok wydania: 2015
Stron: 80
Format: 25 x 34 cm
Format: 25 x 34 cm
Oprawa: twarda
Sugerowany przedział wiekowy: 6 lat +
Cena na okładce: 59,90 zł
Sugerowany przedział wiekowy: 6 lat +
Cena na okładce: 59,90 zł
Cena w aros.pl: 39,53 zł
Co o książce pisze wydawnictwo?
To oparta na faktach imponująca opowieść o tym, w jaki sposób Shackleton i jego załoga przetrwali w lodowatym sercu Antarktydy. To przepięknie zilustrowane przez Williama Grilla świadectwo ich ogromnej odwagi i wytrwałości.
Wyprawa Shackletona została określona w 2014 roku przez The New York Times jako najlepsza ilustrowana powieść dla dzieci i młodzieży.
Niesamowite wręcz jest to, że po stu latach odnaleziono zachowane w lodowcu fotografie z tej ekspedycji. Tak, tyle lat przetrwały negatywy zdjęć wykonanych przed fotograf wchodzącego w skład załogi.
Niejednokrotnie już jako nastolatka marzyłam o podróżowaniu po świecie, choćby o wyruszeniu na przykład na obozy językowe w anglii czy też w jakimkolwiek innym państwie. Niestety marzenia te pozostały niespełnione. Myślę jednak, że wszystko przede mną i niejeden wspaniały zakątek świata będę mogła jeszcze zobaczyć.