Świat dzieci, ich sposób rozumienia, odczuwania i przekazywania wszelkich emocji i doznań ogromnie interesuje nas rodziców. Oddalibyśmy wiele, jak nie wszystko, aby móc zrozumieć nasze dzieci tak w 100%. Nie raz chciałoby się wiedzieć co też takiego myśli sobie ta mała główka albo co by w tym momencie chciała. Bawimy się wiecznie z naszymi dziećmi w zgaduj zgaduję. Czasem trafimy, innym razem zaliczymy sromotną klęskę. Niemniej tworzymy wspólnie historię, patrząc na nasze wspólne życie z dwóch, niejednokrotnie odmiennych, perspektyw. Spróbujmy czasem spróbować znów poczuć się jak dziecko i zniknąć wraz z dziećmi w bezkresach wyobraźni. Nie bójmy się bawić wspólnie z nimi, marzyć, szaleć i wygłupiać się aż do ataków śmiechu, które ciężko powstrzymać. Jeśli Wam samym czasem trudno jest się przełamać, to sięgnijcie po jedną z tych książek, a nie pożałujecie!
Żeloglutki na placu budowy
Janusz Wyrzykowski
Moją uwagę przyciągnęła mega pozytywna okładka z sympatycznymi pomarańczowymi Żeloglutkami. Nie wiem dlaczego ale nazwa tych zabawnych stworzeń brzmi dziwnie znajomo i przyjaźnie. Nie przypominam sobie jednak żebym kiedykolwiek miała z nimi do czynienia.
Ciężko określić tą publikację, ponieważ jest to książka i puzzle w jednym. Żeby było jako książka zawiera historię Żeloglutków, mini encyklopedię sprzętu budowlanego, garść łamigłówek i zagadek, a nawet instrukcję składania papierowego samolotu. Trudno uwierzyć, że Januszowi Wyrzykowskiemu udało się zmieścić aż tyle w tak, mogłoby się wydawać, niepozornej publikacji.
To jeszcze nie koniec! Strony z tej książki można wyrywać i później bez problemu do niej włożyć, spinając je specjalną gumką. Po wyrwaniu i odpowiednim dopasowaniu stron powstaje wielka plansza przedstawiająca ogromny plac budowy. Kolorystyka planszy jest stonowana i trzeba się dobrze przyglądać jej poszczególnym elementom, aby poprawnie je do siebie dopasować. Niemniej już 3/4-latkowi nie powinna ona sprawiać zbytnich problemów.
Mnie ta pozycja zachwyciła swoim niepowtarzalnym charakterem. Tego jeszcze na rynku publikacji dziecięcych nie było! Powiem szczerze, że polscy twórcy zaskakują mnie coraz bardziej, a moja buzia z zaskoczenia niedługo rozerwie się dosłownie w pół. Genialny pomysł, mistrzowskie wykonanie i co najważniejsze kradnie serca małych czytelników w okamgnieniu. Brawo!
Nad morzem / W górach
Germano Zullo & Albertine
Książek całokartonowych nigdy dość. Choć Oli świetnie już sobie radzi z tradycyjnymi książkami z cienkimi papierowymi stronami to nadal bardzo chętnie sięga po kartonówki. Wcale mu się nie dziwię, bo ich rozmach, kolorystyka i pomysłowość nie raz zachwyca nie tylko dzieci, ale nawet i nas rodziców. Tak właśnie jest w przypadku serii Germano Zullo & Albertine.
Rysunkowe, dość pokraczne i przerysowane ilustracje zachwycają i przyprawiają o zawrót głowy jednocześnie. Z jednej strony jesteśmy wręcz bombardowani kolorami, a z drugiej strony nie sposób nie uśmiechnąć się do zabawnych postaci i rzucających się w oczy detali.
Dodatkowo w przypadku obu publikacji podróżujemy wspólnie z małym chłopcem i jego mamą, których krótka historia jest zabawna i zakończona morałem, który zauważą i zrozumieją nawet małe dzieci. Nie zabraknie tu również ciekawych postaci i elementów powtarzający się na wszystkich ilustracjach, których możemy szukać na wyścigi.
Krótko mówiąc, razi po oczach, ale sprawia wiele frajdy. Niejedno dziecko z pewnością ja wręcz pokocha!
Mapa przyszłości
Tomasz Minkiewicz
Czasem to, co najlepsze pokazuję Wam na początku, dziś perełkę wydawniczą i moim zdaniem tytuł pretendujący na miano najlepszej książki tego roku zostawiłam na koniec. Kiedy wydawnictwo Nasza Księgarnia pokazywało proces powstawania tej książki wszystkim dosłownie szczęki opadały poniżej gruntu. Później żmudnym poszukiwaniom ewentualnych błędów przez pracowników wydawnictwa przyglądaliśmy się jeszcze bardziej zszokowani. Dlaczego? Tak długiej (wcale nie chodzi o ilość stron czy tekstu) książki jeszcze moje ani zapewne Wasze oczy nie widziała. Nie dość, że przy jej rozkładaniu mamy wrażenie, że ona się chyba nie kończy, to jeszcze można ją oglądać i czytać w obie strony. Szaleństwo!
W skutek niefortunnie udanego eksperymentu powstał niezwykły portal do podróżowania w czasie. Jak to z eksperymentami bywa, lubią się wymykać spod kontroli, więc zaginęły w czasoprzestrzeni: dzieciaki i nauczycielka, sprzęty z klasy i wiele, wiele innych rzeczy i dziwacznych stworzeń. W związku z tym czeka na Was masa elementów do odszukania i zagadek do rozwiązania.
Co w tym wszystkim jest najlepsze?! To, że choć książka ta ma swoje dwa końce, to przygody z nią związane nigdy się nie skończą. Przez swoją złożoną formę pozwala nam ona uwolnić wyobraźnię i odsunąć na bok wszelkie standardy, ograniczenia czy stereotypy. Nic tylko bawić się, bawić się na całego!
Która wpadła Wam w oko najbardziej? Przyznajcie się! 😉