Dziecko nie jest twoją własnością.
Twoje dzieci nie są Twoja własnością
Są synami i córkami tęsknoty za swym życiem
Przychodzą przez ciebie, ale nie od ciebie
I mimo że przy tobie są, nie do ciebie należą
Możesz im dawać swoją miłość, ale nie
Twoje zmysły, bo mają swoje.
Jesteś ojczyzną ich ciał,
Lecz jednak nie ich dusz.
Dusze ich mieszkają w przyszłości,
Której ty nie zobaczysz
Nawet w snach twoich.
Możesz się starać patrzeć jak one,
Lecz nie czyń prób zrównania ich z tobą,
Życie nie ogląda się za siebie
I nie czeka na to, co już było.
Khail Gibran
Niby to takie proste. Niby takie oczywiste. Niby każdy o tym wie. Jednak kiedy weźmiemy głęboki oddech i spojrzymy na nas samych z boku okazuje się, że wcielenie w życie słów Kamila Gibrana wcale nie jest takie proste. Moje dziecko, mój problem, moja decyzja. Zamiast odcinać pępowinę skracamy jej długość trzymając kurczowo dziecko jak najbliżej siebie. Zapominając, że każdy potrzebuje przestrzeni, na którą zapotrzebowanie rośnie wraz z wiekiem.
Dla przykładu: kilkumiesięczne dziecko karmimy, kąpiemy i przebieramy, jednak nie będziemy tego robić mając w domu powiedzmy 10 latka.
Presja idealnego rodzica
Zrób tak, a nie inaczej.
To będzie najlepsze dla Twojego dziecka.
Pamiętaj o tym, ponieważ w przeciwnym razie…
Już od momentu, kiedy dziecko rozwija się w łonie matki z każdej strony słyszymy jak ważne jest to jakimi będziemy rodzicami. Wbija nam się do głowy masę informacji. Ktoś powie świadome rodzicielstwo, edukacja rodziców i odpowiednie wychowywanie dziecka to klucz do sukcesu. A gdzie w tym wszystkim jest dziecko? Gdzie są jego potrzeby, jego charakter, jego osobowość, autonomia? Gdzie jesteśmy my rodzice? Gdzie jest nasza intuicja?
Trochę się w tym wszystkim zapędzamy i gubimy pewien istotny „drobiazg”. Każdy z nas jest inny. Zarówno rodzic jak i dziecko. „Dobre rady” więc nie wszędzie się sprawdzą, a niekiedy mogą nawet zaszkodzić.
Dziecko to nie kopia na podobieństwo rodziców. To nowe życie, nowy człowiek, nowy umysł, nowe uczucia. Nie ma złotej reguły wychowania każdego dziecka. Jedno jest pewne, jesteśmy dla dziecka przewodnikiem, szczególnie w pierwszych latach jego życia. Pokazujemy mu świat. Dziecko obserwuje nasze zachowanie, emocje, relacje z innymi itp. Mamy więc bardzo duży wpływ na kształtowanie jego osobowości.
Jednak musimy pamiętać, że nie przeżyjemy życia za nasze dziecko. Nie zaprogramujemy go jak robota. Naszym obowiązkiem jest dać dziecku bliskość, czułość, ciepło i zaspokajać jego podstawowe potrzeby egzystencjonalne. Możemy być dla niego towarzyszem, przewodnikiem, ale musimy uszanować jego autonomię i pozwolić mu na wolność. Ograniczenia, przymus bycia takim jakim chcą nas widzieć inni, brak możliwości podejmowania decyzji, wieczna presja i rosnące wymagania – to nie prowadzi do niczego dobrego.
To nie tak, że jesteśmy „złymi” rodzicami już od początku. To wręcz naturalne, że jeszcze przed narodzinami dziecka snujemy nierealne wizje tego jakie ono będzie. Nasze przemyślenia są źródłem późniejszych wygórowanych oczekiwań względem nas samych oraz w odniesieniu do naszego dziecka. Brak sukcesu i spełnienia naszych wizji prowadzi do irytacji, frustracji i kryzysu.
Nigdy nie byłam fanem bezstresowego wychowania. Stosuję kary, czy jak trafnie określa to Małgosia Ohme, różne metody pozwalające na regulowanie zachowania dziecka. Stawiam Olusiowi jasne granice i uczę go określonych zasad. Jednak staram się nie ograniczać jego wolności. Pozwalam mu podejmować decyzje, nie decyduję o zainteresowaniach, wspieram jego samodzielność i umożliwiam mu w pewnym stopniu autonomiczne funkcjonowanie w naszej rodzinie.
Zdrowy rodzinny dom
Dzieci rodzą się, dorastają i opuszczają rodzinne gniazdo. To naturalna kolej rzeczy. Aby cały ten proces przebiegał z korzyścią dla nas i naszych dzieci musimy sobie uświadomić, że dziecko nie jest naszą własnością. Skoro nie jest własnością, to nie stracimy go, kiedy opuści rodzinny dom.
Często rodzice uważają, że wraz z „pójściem dziecka w świat” coś tracą. Tak myślą Ci, dla których dziecko było wypełnieniem pustki, rekompensatą. Lęk przed odcięciem pępowiny, kurczowe trzymanie się dziecka i uzależnianie go od siebie to niestety dość częste zachowanie. Rodzic myśli wtedy, że jedynie on może zaspokoić potrzeby swojego dziecka, że jest ono od niego w pełni zależne. To błąd!
Jak już wcześniej wspomniałam opuszczenie przez dziecko domu to naturalny etap życia. Rolą nas rodziców jest je do tego odpowiednio przygotować. Pomyślmy. Na pewno chcielibyście, aby wasze dziecko było w przyszłości odważne i samodzielne.
Mój tata zawsze mi powtarzał żebym nie bała się być światłem i uważała, żeby nie stać się ćmą. – Bym była panią swojego losu, a nie akceptowała bez zająknięcia wszystko to, co mnie spotyka. Bym decydowała o moim życiu, brała za nie odpowiedzialność i zdobywała szczyty, zamiast ze strachu zgadzać się na bylejakość.
To trochę tak jak z lataniem. Rodzice uczą dzieci latać, aby kiedyś mogły opuścić gniazdo. Jednak nie polecą zamiast nich. Od tego w jaki sposób je przygotują do lotu będzie zależał ich dalszy los.
Rodzinny dom o jakim marzy każdy człowiek to miejsce, do którego zawsze chętnie wracamy, w którym zawsze ktoś na nas czeka, gdzie znajdziemy ciepło, wsparcie, zrozumienie. Dom, do którego stworzenia powinniśmy dążyć jako rodzice to miejsce, gdzie rodzice i dzieci funkcjonują razem (jako rodzina) a jednocześnie osobno (jako jednostki).
Jak sobie wyobrażam rodzicielski sukces i nasz dom w przyszłości? My rodzice razem, bogaci w dobre i złe doświadczenia naszego życia oraz nasze dzieci, które wracają co jakiś czas do domu i dzielą się z nami swoim niezależnym życiem, swoimi własnymi rodzinami. Żyjemy razem a jednak osobno, wspierając się w razie potrzeby.
Wolność, samodzielność, autonomia
Jak myślisz…? Co to jest wolność?
Nie wiem dokładnie, ale pewnie coś równie skomplikowanego jak miłość.
Pamiętajmy, że od pierwszych dni życia dziecko potrzebuje naszej bliskości bardziej niż pokarmu, bardziej niż super wyprawki, drogich zabawek czy najmodniejszych ubrań. Nasz dotyk jest dla nich niezbędny do przeżycia niczym powietrze. Rosnąca więź emocjonalna matki i dziecka kształtuje w nim psychologiczne fundamenty człowieka. Jesteśmy po prostu dla naszego dziecka niezbędni. Jednak nie uprawnia nas to do traktowania dziecka jako własności.
Ktoś kiedyś trafnie porównał wychowanie dziecka do pielęgnowania rośliny. Sadzimy ją i obserwujemy, jak wzrasta. Dbając o nią i jej przyszłość możemy ją jedynie podlewać w miarę potrzeby oraz umiejętnie podpierać i wzmacniać jednak dopiero w momencie, kiedy pojawi się taka potrzeba.
Co mogę sobie i wam poradzić? Dajmy dzieciom odrobinę przestrzeni aby mogły byś sobą. To nie znaczy, że dziecko ma robić wszystko co chce a my mamy stać z boku i się przyglądać bez względu na np. bezpieczeństwo dziecka. Jednak pozostawiajmy dzieciom więcej swobody. Nie narzucajmy co ma robić. Dajmy mu wybierać. Nie sugerujmy jak ma się bawić lub jakie zabawki ma wybierać.
Bądźmy obok, obserwujmy towarzysząc. Niech dziecko pokaże nam swój nastrój, charakter, po prostu to jakie jest, jakie ma potrzeby i co czuje. Jeśli dziecko się przewróci nie biegnij do niego na hura. Jeśli będzie potrzebowało twojego pocieszenia i bliskości to z pewnością jasno to zasygnalizuje. Nie decydujmy za dziecko, nie wyręczajmy go i prowadźmy cały czas „za rączkę”.
Jeśli nie pozwolimy dziecku na samodzielność, to nie nauczy się ono tak ważnych w dalszym życiu umiejętności jak odwaga i chęć próbowania oraz poznawania nowego, zdolność do podejmowania decyzji, samodzielność działania, kreatywność itp. Życzę sobie i wam abyśmy potrafili się do tego stosować, choć kusi nas wieczne pomaganie dziecku we wszystkim, bo tak będzie jemu i nam pozornie lżej.
Inspiracja
Wpis ten powstał dzięki spotkaniu organizowanemu przez markę Enfamil „Być matką, być ojcem. O tym, co dajemy naszym dzieciom na całe życie.” Prowadzonym przez Małgorzatę Ohme, w którym miałam okazję uczestniczyć 6 czerwca w Warszawie.
Spotkanie to było swojego rodzaju panelem dyskusyjnym. Małgosia przekazała nam wiele ciekawych informacji dotyczących dzieci, ich rozwoju, psychiki, zachowania i relacji rodzic-dziecko a także predyspozycji, które możemy nawet nieświadomie przekazać dziecku.
Wszystkie zebrane mamy tak wciągnęło wystąpienie Małgosi Ohme, że trudno nam było zakończyć dyskusję i pytania, które mogłyśmy zadawać pod koniec spotkania.
Było to dla mnie bardzo rozwijające doświadczenie. Dzięki niemu będę jeszcze bardziej świadomą mamą. Spodziewajcie się kolejnych wpisów na blogu związanych z psychiką dziecka i tworzeniem się relacji w rodzinie.