Usiadłam do pisanie tego posta i mnie zatkało. Należę do osób, które łatwiej wytkną sobie wady niż pochwalą się zaletami. W docenianiu mnie i chwaleniu moich zalet mistrzem jest mój mąż. Nikt tak jak on nie potrafi podnieść mnie na duchu. Z racji tego, że każdy kij ma dwa końce, nikt nie umie mnie tak mocno zranić. Ale do rzeczy. Ula w swoim wyzwaniu blogowym nakłania uczestniczki aby podzielić się z innymi tym co w nas dobre, pięcioma rzeczami/cechami, które same w sobie doceniamy. No, te pięć zalet to ostatecznie znajdę. 😉
Tag: